Zaczyna się od aksjomatu "Bóg jest miłoscią" oraz kilku dość dowolnych definicji "osoby", "miłości" itp. ujętych w formalizm Diraca (!…). Na tym skromnym postumencie autor buduje piramidalną Teorie Wszystkiego, począwszy od wyprowadzenia Trójcy Świętej aż do mechaniki kwantowej oraz termodynamiki. (Zaznaczam – dzieło ma nie więcej niż 200 stron.)
Testowalność teorii? Autor proponuje doświadczenie: Bierzemy sobie jakieś zjawisko kwantowe o znanym rozkładzie prawdopodobieństwa. Umawiamy się z rządem jakiegoś kraju, że w razie powodzenia doświadczenia zakaże on prawnie aborcji. Potem w dużej grupie zanosimy modlitwy do Boga, żeby zmodyfikował wyżej wspomniany rozkład prawdopodobieństwa zjawiska. Przez cały ten czas prowadzimy pomiary.
To ma udowodnić istnienie Boga, czyli uzasadnić główne założenie teorii: Przewidywany wynik ma być taki, że Bóg pod naszym szantażem naciąga mechnikę kwantową, co łatwo będzie można sprawdzić porownując otrzymane wyniki z innymi wcześniej znanymi.
Ale przecież: "Nie bedziesz wystawiał na próbę Pana, Boga swego"…!
Ha, Profesor przewidział i taka ewentualność. Napisał w swej pracy, że ze względu na powyższe przykazanie eksperyment może się nie powieść… :)))
Jeśli zatem doświadczenie się powiedzie, to Bóg istnieje, a jeśli się nie powiedzie, to i tak istnieje.