NASA sfotografowała oko Boga

Wraz z postępem nauki zabobony:
a) zanikają.
b) rozkwitają.

Prawdziwa jest odpowiedź b.
Zabobony bowiem ewoluują. Z powodzeniem dostosowują się do nowych czasów i zdobyczy naukowo-technicznych.

Bloger Andsol, matematyk, który wykłada na jednym z uniwersytetów w Brazylii, podaje przykład zabobonu na miarę XXI wieku:

Pojawia się co 3000 lat. Nazywa się je „Okiem Boga”.
Zdjęcie zrobiono teleskopem NASA.
Kto je zobaczy, doświadcza pozytywnej zmiany w życiu.
Nie zatrzymuj tej wiadomości, wyślij ją do ludzi, którym życzysz szczęścia.

To zdjęcie robi cuda w życiu wielu osób, nawet jeśli ktoś w to nie wierzy.
Nie zatrzymuj tego maila, wyślij go do przynajmniej 7 osób,
które chcą dla Ciebie dobrze.

 

Komentarz Andsola – na andsol.blox.pl.

W rzeczywistości jest to złożenie zdjęć mgławicy Helix (skatalogowanej pod numerem NGC 7293), zrobionych przez kosmiczny teleskop Hubble’a i naziemny teleskop w Kitt Peak. Obiekt oczywiście świeci od dawna, a nie  pojawia się nagle raz na 3000 lat. Jest dobrze znany astronomom już od XVIII wieku. Leży dość niedaleko od nas: 650 lat świetlnych w stronę gwiazdozbioru Wodnika. Takie mgławice powstają z wypalonych gwiazd podobnych do Słońca. Zewnętrzne powłoki gazowe rozprężają się, a jądro gwiazdy kompresuje się do postaci białego karła. Z punktu widzenia astronomii nie ma w nich niczego nadzwyczajnego. Nasze Słońce też tak kiedyś skończy.

Więcej:

 

Reklama

Germańska Nowa Medycyna na politechnice

Nasz czytelnik gastovski nadesłał nowość:


Wpadłem dziś na artykuł będący standardowym niu-ejdżowym bełkotem. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby został on opublikowany we
Wróżce, Nexusie czy innym magazynie dla "czujących więcej", ale ukazał się on w kwietniowym Miesięczniku Politechniki Warszawskiej! (str. 22).


Parę cytatów:


"Ryke Geerd Hamer (w wielkim skrócie) twierdzi mianowicie, za pomocą pełnej, opracowanej metodycznie teorii Pięciu Biologicznych Praw Natury, że każda choroba ma podłoże psychiczne, odwzorowane zmianami w mózgu"


"Mózg jest jakby wielkim komputerem naszego organizmu, psychika – programista. Ciało i psychika sa wspólnie elementami wykonawczymi komputera…"


"Wystepuje tu, jak widać, ewidentne sprzężenie zwrotne, które niemal równolegle z dr. Hamerem odkrył Polak, Eugeniusz Uchnast, przedstawiając metodę Bioemanacyjnego Sprzężenia Mózgu – BSM, swego czasu podobnie bulwersującego środowisko lekarskie" [jak to "swego czasu", to już nie bulwersuje?]



"Ewolucja czlowieka przyspieszyła w sposób nienaturalny,jakby wszystkim było spieszno do przewartościowania, które w roku 2012, wedle Majów, ma nastąpić i objawić się nie Sodomą, Gomorą i Armageddonem, ale przewartościowaniem właśnie."


"Siedzenie utrudnia też oddychanie, zamyka przepływ energii do wnętrza"


"Leczył się u wszystkich lekarzy. Doradzali takie lub inne piguły, zastrzyki, proponowali kuracje, po których nie czu żadnej poprawy. Wreszcie kiedyś przypadkiem (mądrzy ludzie powiadają jednak, że przypadków nie ma) natknął się na niewielką książeczkę siostry zakonnej, Hedi Mashafret, o masażu stóp – akupresurze. Kupił, wypróbował. Masując właściwe punkty na stopach, powoli wyzwalał się z przeziębień, dolegliwości reumatycznych."



i oczywiście nie mogło zabraknąć sakramentalnego:


"Dziś przyjmuje tych, którym potrzebna jest pomoc którym nie pomoże leczenie skutków. On usuwa przyczyny"



O autorze w internecie znalazłem
notkę:

"Jędrzej Fijałkowski jest znanym polskim dziennikarzem, pisarzem i publicystą. Od piętnastu lat współpracuje z miesięcznikiem "Nieznany Świat", w którym regularnie ukazują się jego felietony poświęcone tematyce filozoficzno-naukowej, podpisywane pseudonimem literackim "Byk"".



Tak więc autor z "Nieznanego Świata" gości teraz na łamach "Miesięcznika
Politechniki Warszawskiej". Pan Jędrzej pisze w dziale "absolwenci PW", tak więc jest prawdopodobne, że spłodził więcej podobnych artykułów.


O Ryke Geerdzie Hamerze, wynalazcy opisywanej wyżej metody, którą nazwał Germańską Nową Medycyną, można przeczytać w Wikipedii. Oto najdrastyczniejsze fragmenty:
  • Hamer stał się sławny głównie z powodu przypadku Olivii Pilhar w 1995 roku. Olivia, wówczas sześcioletnia, cierpiała na nowotwór nephroblastoma. Jej rodzice, zagorzali zwolennicy Hamera, zrezygnowali z konwencjonalnej terapii medycznej dla córki. Władze austriackie ostatecznie pozbawili ich praw rodzicielskich, lecz rodzice z dzieckiem uciekli z kraju do Hiszpanii. Tam Hamer bez powodzenia "leczył" dziecko swymi metodami. Nowotwór wciąż rósł.
Po negocjacjach, włącznie z interwencją prezydenta Austrii, udało się przekonać rodziców do powrotu obietnicą, że nie zostaną ukarani. Do tego czasu guz nowotworowy u Olivii ważył kilka kilogramów. Ostatecznie dziecko zostało poddane pilnemu leczeniu po wyroku sądu, wbrew woli rodziców. Oliwia wciąż żyje w 2007 roku. Jej rodzice dostali w Austrii karę 8 miesięcy więzienia w zawieszeniu. Wciąż są wyznawcami metody Hamera…
  • Christina Connell, muzyczka z Carthage, Missouri, USA, zmarła 13 marca 2006 roku. Od 20 lat leczyła się na raka piersi, lecz postanowiła pójść za metodą Hamera zamiast wziąć kolejną, zalecaną przez onkologów serię chemioterapii. Wiedziała od lekarzy, że jej typ nowotworu jest wyjątkowo podatny na chemioterapię, czego istotnie dowiodły jej poprzednie zmagania z rakiem. Gdy przekonała się, że Hamer ją zwiódł, było już za późno: guzy zanadto się rozrosły, stała się zbyt słaba i zmarła w wyniku raka wątroby.
  • Istnieje spora liczba stron po niemiecku z historiami pacjentów Hamera, którzy zmarli na raka, np. Michaela Jakubczyk Eckert, która zmarła 12 listopada 2005 roku, po tym gdy Hamer przekonał ją do przerwania tradycyjnego leczenia onkologicznego.
  • Według najnowszych danych, liczba ofiar Hamera przekracza 130.

Demaskacje: naukowcy o radiestezji

Prof. Andrzej Kajetan Wróblewski w artykule Operacja stodoła (Wiedza i Życie) opisuje szereg polskich i zagranicznych badań, które pokazują, że radiestezja… nie działa.

Przy okazji dostało się politykom (jeszcze poprzednich kadencji):

Mająca swą siedzibę niedaleko Warszawy firma o szumnej
nazwie "Laboratorium Badań Radiacyjnych" zachwala płytki chroniące
przed promieniowaniem żył wodnych:

  1. W polu dipolowym płytki (…) wyróżnić można dwanaście wymiarów przestrzeni.
  2. Każdy wymiar przestrzeni generuje specyficzny rodzaj energii i specyficzny rodzaj oddziaływań.
  3. Przyrządy skonstruowane do pomiarów w przestrzeni
    czterowymiarowej nie są przydatne do pomiarów w przestrzeniach o
    wymiarach wyższych.

Do rozpoznania rzeczywistości, w której żyjemy,
potrzeba więc oswojenia się z co najmniej dziesięcioma wymiarami
przestrzeni przewidywanymi przez teorię strun lub dwunastoma wymiarami
wykrytymi metodami biodetekcji oraz taką samą ilością rodzajów energii
i rodzajów różnych oddziaływań…"

Chociaż właściciel firmy i autor tej reklamy podpisuje
się jako "mgr inż.", to jednak każdy, kto liznął choć trochę fizyki,
zauważy bez trudu, że przytoczone zdania są pseudonaukowym bełkotem.
Ale w tej reklamie jest kilka mądrze brzmiących słów, na które ludzie
dają się nabierać.

Dają się zresztą nabierać nie tylko jednostki, lecz
także poważne instytucje. W 1997 roku Kancelaria Sejmu RP[*] zleciła
wspomnianej firmie "przeprowadzenie badań natężenia radiacji… i
zastosowanie odpowiednich zabezpieczeń w pomieszczeniach Marszałka
Sejmu, Wicemarszałków Sejmu, Przewodniczących Klubów, Ministra-Szefa
Kancelarii Sejmu i Z-cy Szefa Kancelarii Sejmu".

Nie wątpimy, że eksperci firmy wykryli w Sejmie
szkodliwe "cieki wodne" i inne straszności oraz umieścili tam wszędzie
odpowiednie zabezpieczenia w postaci "dwunastowymiarowych" płytek.
Historia ta mogłaby być nawet wesołym elementem w zbiorze ludzkich
dziwactw, gdyby nie fakt, że poszły na to pieniądze podatników, a więc
nas wszystkich.


* Ponieważ we wrześniu 1997 roku odbyły się (terminowo) wybory, obstawiam, że był to Sejm III kadencji (AWS-UW), bo takie rzeczy zleca się raczej przy wprowadzce, niż przy wyprowadzce.

Na poważnie: konferencja naukowa o pseudonauce

Katolicki Uniwersytet Lubelski organizuje pierwszą chyba w Polsce konferencję na taki temat.


15-16 listopada 2007 r.

Katolicki Uniwersytet Lubelski Jana Pawła II
Collegium Jana Pawła II, sala 1031

Kontekst i cel Konferencji

Nauki
przyrodnicze są specyficzną formą działalności społecznej, dzięki
której powstaje wiedza, która jest zespołem twierdzeń intersubiektywnie
komunikowalnych i sprawdzalnych, o różnym poziomie akceptacji w
odniesieniu do różnych przedmiotów badania i fazy rozwoju danej
dziedziny nauki. Każdą z dyscyplin przyrodoznawstwa poprzedzała
refleksja uznawana za przednaukową po długim rozwoju i znaczących
osiągnięciach tej dziedziny. W odniesieniu do tej początkowej fazy
używa się zbiorczego miana „protonauka”. Rozwijającym się dziedzinom
nauki towarzyszą także ich postacie oboczne, w różnych aspektach i
zakresach nie spełniające aktualnych kryteriów naukowości. Jedną z nich
jest paranauka, inną – pseudonauka. Podczas gdy pierwsza z nich – w
pewnej tylko części spełnia wspomniane kryteria, drugą można uznać za
nieudolne naśladownictwo nauki, często uwarunkowane celami
pozapoznawczymi. Z wszystkimi tymi dziedzinami aktywności poznawczej
wiążą się dziedziny praktycznej działalności, jak: paramedycyna (np.
homeopatia), ideologie polityczne (rasizm) czy technicznej (tzw.
„zimna” synteza jądrowa).

Wziąwszy to wszystko pod uwagę,
ważnym zadaniem stojącym przed filozofami i filozofującymi
przyrodnikami, jest stałe podejmowanie refleksji i dyskusji nad
statusem metodologicznym nauk przyrodniczych. Z tej perspektywy możliwa
się staje charakterystyka specyfiki metodologicznej protonauki,
paranauki i pseudonauki.

Konferencja ma dwa podstawowe zadania.

  • Zadaniem
    poznawczym jest dokonanie przeglądu i oceny podstawowych form
    działalności zaliczanych do tych trzech typów przedsięwzięć
    poznawczych, krytyczna ich ocena w perspektywie historycznej,
    metodologicznej oraz społecznej.
  • Zadaniem
    praktycznym jest sformułowanie szerzej zakrojonego programu badawczego
    angażującego specjalistów nauk przyrodniczych, filozofów nauki,
    filozofów przyrody oraz osób i instytucji zajmujących się edukacją oraz
    polityką naukową. Jest to szczególnie ważne ze względu na szeroki
    dostęp do publikacji dostępnych w postaci drukowanej i elektronicznej,
    często przedstawianych w bardzo atrakcyjnej formie, jednak dla
    właściwej oceny ich wartości wymagającej krytycyzmu, znajomości
    metodologii nauk oraz określonej dyscypliny badań.
Osoby
zajmujące się filozofią przyrody, filozofią nauk przyrodniczych oraz
prowadzace badania w dziedzinie przyrodoznawstwa zapraszamy do
nadsyłania propozycji swoich wystąpień podczas konferencji oraz do
udziału w niej.