Laboratorium Energii Subtelnych

Pana Włodzimierza Zylbertala, założyciela i fundatora Laboratorium Energii Subtelnych, poznałam dzięki zderzakowi Łągiewki:

Model pojazdu ze zderzakiem Łągiewki osobiście testowałem w moim laboratorium i na własne intensywnie przecierane oczy widziałem, jak działa. A że laboratorium jest „świrologiczne” (badam wszelkie energie „para”, w tym pola torsyjne), to i wykryłem, gdzie podziewa się energia zderzenia. Otóż ruch obrotowy, a dokładniej – sama oś obrotu, to rodzaj połączenia ze światami równoległymi. 

Uff, to było mocne uderzenie!

Wreszcie rozumiemy, jak działa omawiane przez nas niedawno doświadczenie:

Crash-test w moim laboratorium odbył się przy prędkości kilku kilometrów na godzinę, a wynik widać było, gdy w chwili zderzenia „lokomotywki” ze ścianą luźno leżący na konstrukcji kawałek metalu nie zsunął się, wbrew potocznemu doświadczeniu. Dokładnie w chwili zderzenia wystąpiła też transmisja w „inne” wymiary.

W tej sytuacji nie pozostało mi nic innego jak udać się na stronę Laboratorium pana Zylbertala i dowiedzieć się, jakimi innowacjami będzie mógł poratować ojczystą gospodarkę w kryzysie.

Cele badań
Czym zajmuje się Laboratorium?
Aby dobrze orientować się w świecie energii subtelnych, trzeba umieć je mierzyć i porównywać – a dziś techniki pomiarowe energii subtelnych zaledwie raczkują. Ich udoskonalenie jest jednym z największych wyzwań psychotroniki.
Takie właśnie cele stawia sobie Laboratorium Energii Subtelnych.
Laboratorium zajmuje się obecnie częścią psychotroniki najbardziej zbliżoną do nauk przyrodniczych, czyli stykiem energii subtelnych z fizyką i biologią. Na tym styku otrzymano interesujące rezultaty w zakresie technologii pomiarowych tajemniczych dziś energii.

Radzę czytelnikom przejrzeć kolejno wszystkie podstrony tej witryny, bo ja na każdej znalazałam coś, z czego można boki zrywać. Do tego stopnia, że zaczęłam podejrzewać szefa Laboratorium o bycie inteligentnym jajcarzem. Który jednakże wystawia klientom słone rachunki.

Urocze są schematy i wykresy w dziale Obserwacje i hipotezy wynikające z badań prowadzonych w Laboratorium. Albo dział Publikacje obce:

W tym dziale polecamy publikacje nie pochodzące z Laboratorium, ale związane z naszą tematyką i uznane przez nas za wartościowe.

Albo dział Doradztwo biznesowe:

Laboratorium Energii Subtelnych dysponuje wieloletnim doświadczeniem w zakresie szybkiej i precyzyjnej oceny metodami psychotronicznymi przedsięwzięć gospodarczych i ludzi w nich uczestniczących. Posługujemy się wyrafinowanymi metodami analiz dywinacyjnych i psychometrycznych. Metody te w większości przypadków nie wymagają kontaktu diagnosty z osobą ocenianą.

Wspaniała jest kronika osiągnięć Laboratorium. Wynika z niej, że instytucja świadczy usługi biznesowi sprzedającemu ludziom kit.

Październik 2010
Laboratorium rozpoczęło program komercyjnego wykorzystania swego potencjału, opracowując technologie i wyroby dla kilku producentów urządzeń powszechnego użytku.

Skoro te firmy kupują „technologie” od Laboratorium, czy można powiedzieć, że Laboratorium sprzedaje kit wyższego rzędu?… Chylę czoła przed wyczuciem biznesowym pana Zylbertala.

Na koniec jeszcze jeden powód do radości:

14.12.2007
Prezentacja niektórych osiągnięć Laboratorium na kongresie „Duchowość Astrologii” zorganizowanym przez INS AGH Kraków.

Rzeczywiście taka konferencja miała miejsce! Na stronie Wydziału Humanistycznego AGH mamy informację, która sugeruje konferencję poświęconą naukowemu opisowi społecznego fenomenu astrologii:

W programie czytamy:

Konferencja jest jedną z pierwszych w powojennej nauce prób przekrojowej analizy zjawiska, jakim jest współczesna polska astrologia. Proponujemy dyskusję między środowiskiem współczesnych astrologów i światem nauki, której celem ma być opis szeroko rozumianej duchowości, jaką prezentuje astrologia.

Czy mam rozumieć, że pan Zylbertal i jego koledzy występowali na konferencji w charakterze eksponatów? Astrolog składający relację ze zjazdu nie miał takiego poczucia:

Uczestników najbardziej ciekawiło to, czy astrolog finansowy jest w stanie rozbić bank.

Zderzak Łągiewki – „Rozstrzygający eksperyment”

W komentarzach pod innym wpisem o zderzaku Łągiewki poproszono mnie o wyjaśnienie tego fragmentu filmu:

Najpierw puszczany jest wózek ze zderzakiem Łągiewki. Urządzenie działa jak klasyczny zderzak – wydłuża drogę hamowania. Równie dobrze mógłby to być amortyzator hydrauliczny, tylko że w amortyzatorze energia zderzenia jest rozpraszana w cieczy, natomiast tutaj jest ona przekazywana obrotowemu elementowi mechanicznemu. Nie ma w tym nic, czego nie opisywałaby klasyczna fizyka. Wózek zderza się ze ścianą za pośrednictwem zderzaka. Zderzak wsuwając się obraca element obrotowy (jest to tutaj chyba walec obracany za pomocą zębatki). Zatem część energii zostaje w ten sposób przekazana obrotowemu walcowi. Zderzak wsuwa sie do końca, ale ponieważ wózek wciąż jeszcze ma pewną prędkość, to odbija się od ściany (na skutek sprężystości materiału ściany oraz wózka) i jedzie kawałek w przeciwnym kierunku. Na wózku leży blaszka. Podczas hamowania wózka bezwładność pcha blaszkę nieco do przodu, póki nie zatrzyma się ona na skutek tarcia o wózek. Blaszka przesuwa się o niewielką odległość, tak że nie spada z wózka.

Następnie puszczany jest wózek, gdzie zamiast zderzaka znajduje się sprężynka o takie długości, jak wcześniej zderzak. Wózek zderza się ze ścianą za pośrednictwem sprężyny. Im bliżej znajduje się ściany, tym wolniej jedzie, a sprężyna coraz mocniej się zaciska. W końcu sprężyna odbija wózek – zaczyna on jechać w przeciwnym kierunku, ale szybciej niż w przypadku ze zderzakiem. Blaszka na skutek bezwładności spada z wózka.

Nie bardzo wiadomo, co autorzy filmu chcą udowodnić tym eksperymentem.

No bo dlaczego blaszka w pierwszym przypadku nie spada, a w drugim spada? Zderzak wywiera mniej więcej stałą siłę hamującą (ergo utrata prędkości jest stała na całej drodze hamowania), natomiast sprężyna wywiera siłę proporcjonalną do jej odkształcenia (czyli utrata prędkości jest tym większa, im bliżej ściany). W obu przypadkach największa siła jest wywarta na wózek w momencie odbicia od ściany – wtedy zmiana pędu w jednostce czasu jest największa – bo pęd zmienia zwrot na przeciwny. Ale w przypadku zderzaka, do chwili zderzenia ze ścianą duża część energii już została przekazana obrotowemu walcowi, dlatego wózek słabo odbija się od ściany i blaszka odczuwa małą siłę bezwładności. Natomiast w przypadku sprężyny, energia jest akumulowana właśnie w tej sprężynie – dlatego po maksymalnym ściśnięciu sprężyna oddaje tę energię i wypycha wózek w przeciwną stronę. Dlatego wózek odbija się mocniej, blaszka odczuwa większą siłę bezwładności i w efekcie spada z wózka.

Błąd tutaj polega na porównywaniu dwóch różnych efektów – zderzak pochłania energię i jej nie oddaje (zostaje ona w kręcącym się walcu), natomiast sprężyna gromadzi energię, po czym ją oddaje wózkowi. W dodatku w przypadku zderzaka siła hamująca jest stała, więc blaszka odczuwa stałą siłę bezwładności na całej drodze hamowania, a w przypadku sprężyny siła hamująca zwiększa się wraz ze zbliżaniem do ściany, więc blaszka odczuwa coraz większą siłę bezwładności.

Gdyby autorzy chcieli zaprezentować wiarygodne porównanie, to powinni porównać zderzak Łągiewki z np. amortyzatorem hydraulicznym o takiej samej długości i stawiającym taki sam opór przy ściskaniu, co zderzak. Zgodnie z zasadami znanej nam fizyki, wówczas w obu przypadkach blaszka powinna zachować się tak samo. Jeśli natomiast jest prawdą to, co twierdzi pan Łągiewka, że jego zderzak w tajemniczy sposób dodatkowo redukuje siłę bezwładności (w co osobiście wątpię), to byłoby widać różnicę: na wózku wyposażonym w zderzak blaszka przesunęłaby się mniej, niż na wózku z amortyzatorem. Ten film jednak tego nie dowodzi.