Kurek i Kamiński przewracają się w grobie

Program „Sonda 2” w TVP zapowiada odcinek o zderzaku Łągiewki. Jest mi z tego powodu bardzo smutno. Stara dobra marka Sondy jest używana bezmyślnie do reklamowania rzeczy, które nie są tego warte.

Screenshot_20190406_225220

Pisałam o zderzaku Łągiewki wielokrotnie. Przypomnę w postaci najważniejszych pytań i odpowiedzi:

Pytanie: Czy zderzak Łągiewki łamie dotychczas znane prawa fizyki?

Odpowiedź: NIE

Osoby związane z panem Łągiewką wielokrotnie sugerowały, że zderzak wprowadza jakąś nową fizykę, łamie dotychczas znane prawa fizyki. Miałoby to polegać na tajemniczym zanikaniu siły bezwładności.

Normalnie, gdy rozpędzony samochód zderza się z przeszkodą, to siedzący w środku pasażer odczuwa szarpnięcie do przodu (tak naprawdę nadal porusza się z prędkością samochodu, podczas gdy samochód zostaje gwałtownie zatrzymany). Jeśli pasażer nie jest przypięty pasami, to może np. wypaść przez przednią szybę, a jeśli jest przypięty, to odczuje bolesne wrzynanie się pasów, które go przytrzymują.

Jeśli samochód ma strefę zgniotu, to hamowanie jest mniej gwałtowne i pasażer odczuwa słabsze szarpnięcie. Po prostu: Bez strefy zgniotu utrata prędkości samochodu jest natychmiastowa w punkcie zderzenia się z przeszkodą. Ze strefą zgniotu, utrata prędkości jest rozłożona w czasie na drodze, którą jest długość strefy zgniotu. Na tej samej zasadzie, gdyby kierowca w porę nacisnął hamulec i pomału płynnie wyhamował przed przeszkodą, to utrata prędkości nastąpiłaby na drodze hamowania. Gdy hamujemy powoli (czy to za sprawą hamulca, czy strefy zgniotu, czy jakiegokolwiek zderzaka, amortyzatora itp.), to samochód ucieka nam spod tyłka wolniej. To oznacza z punktu widzenia nas jako pasażera, że siła bezwładności wciąż na nas działa, ale jest mniejsza. Jeśli hamujemy wystarczająco delikatnie i długo, to wystarczy samo tarcie naszego tyłka o fotel, żeby nas uchronić przed zderzeniem z przednią szybą.

Uwaga: Każdy hamulec czy zderzak dowolnej konstrukcji to robi. Wydłuża drogę, na której samochód traci prędkość. Utrata dużej prędkości na krótkiej drodze – bezwładność wyrzuca nas przez przednią szybę. Utrata dużej prędkości na długiej drodze – bezwładność powoduje, że może trochę przechylamy się do przodu w fotelu, ale nie wypadamy przez szybę.

A teraz wróćmy do zderzaka Łągiewki: W wersji proponowanej przez otoczenie pana Łągiewki, jego zderzak miałby powodować niewyjaśniony zanik siły bezwładności. Tak, że nawet utrata dużej prędkości na krótkiej drodze nie spowodowałaby wypadnięcia pasażera przez szybę. Z punktu widzenia znanych praw fizyki jest to niemożliwe. Pan Łągiewka i ludzie z nim związani nie dostarczyli żadnego przekonującego dowodu, że takie zjawisko zachodzi.

Pytanie: Czy zderzak Łągiewki działa?

Odpowiedź: TAK, ale jak każdy inny zderzak, czyli zgodnie z prawami fizyki.

On działa – w takim sensie, że owszem, amortyzuje zderzenia, przekazując energię zderzenia elementowi obrotowemu. Na filmie widać, że wystający wihajster wsuwa się podczas zderzenia i wtedy za pomocą zębatki obraca rodzaj koła zamachowego. Ten wsuwający się wihajster z zębatką wydłuża drogę hamowania. Na jego długości następuje stopniowa utrata prędkości pojazdu. Ale inne rodzaje zderzaków (strefa zgniotu, amortyzator hydrauliczny, poduszka puchowa) robią to samo, tylko przekazują energię zderzenia nie kołu zamachowemu, lecz nieuporządkowanym ruchom cząsteczek materii, z której zbudowana jest strefa zgniotu, poduszka czy płyn w amortyzatorze.

Tak więc, owszem, samochody mogłyby mieć zderzak Łągiewki zamiast strefy zgniotu. Wtedy miałyby pod maską koło zamachowe, a przed maską kilkudziesięciocentymetrowy wysięgnik, który w razie zderzenia wsunie się pod maskę i zakręci kołem zamachowym.

Pytanie: Czy zderzak Łągiewki jest lepszy od innych zderzaków?

Odpowiedź: Nie wiadomo.

Czy jest to rozwiązanie praktyczne? Nie jestem inżynierem, ale wydaje mi się, że w przypadku samochodów – raczej nie. Zderzenia samochodów zdarzają się pod najróżniejszymi kątami. Tymczasem zderzak Łągiewki zadziałałby prawidłowo tylko przy zderzeniu idealnie czołowym.

Ludzie związani z Łągiewką wskazują jako zaletę zderzaka to, że energia zderzenia nie jest dyssypowana w nieuporządkowane ruchy cząsteczek zgniatanej materii (taka energia jest raczej nie do odzyskania), lecz w uporządkowany ruch obrotowy koła zamachowego. Dzięki temu można ją potem odzyskać. To ważna cecha tej konstrukcji, ale nie ma akurat sensu w wynalazkach proponowanych przez otoczenie pana Łągiewki, takich jak zderzaki samochodowe czy bariery autostradowe. Po prostu dlatego, że zderzenia zdarzają się sporadycznie, a odzyskiwanie energii z tych zderzeń nie jest absolutnie priorytetem.

Ogólnie, rozwiązanie polegające na magazynowaniu energii hamowania w kole zamachowym jest doskonale znane inżynierom. Nie jest to nic nowego.

Pan Łągiewka i jego ludzie nie dostarczyli jak dotąd przekonujących dowodów, że ich konstrukcja w jakikolwiek sposób przewyższa dotychczas znane konstrukcje. Być może istnieją takie zastosowania, ale tutaj ciężar dowodu spoczywa na konstruktorach.

Pytanie: Czy dostępne w internecie filmy porównujące zderzak Łągiewki z innymi konstrukcjami są dowodem, że zderzak Łągiewki jest lepszy od innych zderzaków?

Odpowiedź: NIE.

Dostępne w internecie filmy nie stanowią dowodu na wyższość zderzaka Łągiewki nad innymi zderzakami, ponieważ pokazane tam „porównania” są nieprawidłowe metodologicznie:

– Albo porównuje się zderzak Łągiewki ze sprężyną (dlaczego to bez sensu – wyjaśniam tu; krótko: sprężyna natychmiast po zatrzymaniu pojazdu oddaje energię zderzenia, tak że nie zatrzymuje pojazdu na stałe, lecz powoduje jego jazdę w przeciwną stronę);

– Albo porównuje się zderzenie pojazdu mającego zderzak Łągiewki ze zderzeniem bez jakiejkolwiek amortyzacji (jak tutaj).

Tak więc filmy pokazują jedynie, że zderzak Łągiewki zamontowany w samochodzie byłby lepszy od sprężyny zamontowanej z przodu samochodu, oraz od samochodu nie posiadającego żadnego zderzaka ani strefy zgniotu.

Zderzak Łągiewki w Wyborczej

Gazeta Wyborcza opublikowała artykuł Człowiek, który przejechał Newtona. (Tutaj ten sam artykuł na wyborcza.biz, z odrębnym forum do komentowania przez internautów.)

Mam do niego kilka komentarzy.

1. Dziennikarz brał udział w eksperymencie z wózkiem:

Zaintrygowani wysyłamy na taką próbę naszego fotografa. Łukasz Giza jedzie do Kowar. Co widzi? Zamiast stadionu – dom kultury, zamiast malucha – aluminiowy wózek na ukośnej szynie. Jeden fotel, pasów brak. Wsiada. Kilka metrów przed nim – fragment bariery drogowej. Pierwsza próba – bez absorbera. Blokada zwolniona, wózek rozpędza się i

– Bach! Brutalne uderzenie metalu o metal. Huk i wstrząs – wózek aż podskoczył. Gdybym nie zapierał się rękami i nogami, wyleciałbym na zbity łeb – opowiada tuż po próbie.

A z absorberem?

– Ogromna różnica – zapewnia Łukasz. – O wiele ciszej i łagodniej. Już nie wyrywało mnie z fotela. Plecy ledwo oderwały mi się od oparcia. 

A gdyby do wózka, na którym jechał red. Giza, przywiązano wielką poduszkę puchową? Ogromna różnica! O wiele ciszej i łagodniej! Cud, panie redaktorze! Opatentować poduszkę! Poduszka łamie prawa fizyki!

To samo dotyczy drugiego opisanego eksperymentu:

W ramach rozgrzewki Przemysław Łągiewka objeżdża z zespołem różne światowe targi i wystawy (wszędzie duże wrażenie robi opisywana wyżej próba zderzeniowa w miniaturze – wózek ma wielkość cegły, a funkcję Łukasza Gizy pełni w nim moneta, która bez absorbera spada, a z absorberem ledwie się przesuwa).

Autorzy artykułu chyba nie zrozumieli, że te doświadczenia nie dowodzą wyższości zderzaka Łągiewki nad jakimkolwiek innym amortyzatorem. Nie dowodzą też łamania praw fizyki przez ten zderzak.

2. Artykuł zaprzecza głosom niektórych internautów, że autorzy EPAR nie twierdzą nic o łamaniu praw fizyki:

W materiale TVP z 15.10.2011 prof. Gumuła powiedział:

-Istnieją jednak takie elementy tego zjawiska, które wytłumaczyć na bazie istniejącej fizyki jest trudno, nad tym pracujemy.

W artykule z Wyborczej prof. Gumuła to potwierdza:

Choć na wytracenie prędkości było tylko 20 cm, zarówno auto, jak i nieprzypięty pasami kierowca wychodzą z tych prób bez szwanku. Jedynym poturbowanym jest Newton, ojciec fizyki klasycznej. Dlaczego? Bo uczestnicy prób utrzymują, jakoby urządzenie minimalizowało siłę bezwładności (która powinna rzucić jadących do przodu). A więc robiło coś, co nawet teoretycznie wydawało się niemożliwe.

Nic dziwnego, że wielu widzów potraktowało pokaz jako cyrkową sztuczkę. Tymczasem

Siła bezwładności faktycznie ulega zmniejszeniu – przyznaje prof. Stanisław Gumuła z AGH

Tymczasem na blogu Będąc Młodym Fizykiem pokazałam, że udostępnione na stronach firmy EPAR publikacje (w zamierzeniu autorów – naukowe) niczego takiego nie dowodzą. Pokazuję, że w tych publikacjach są następujące nieścisłości:

– Wykres prędkości pojazdu zderzającego się z przeszkodą nie pasuje do wykresu przyspieszenia tegoż pojazdu (przyśpieszenie powinno być pierwszą pochodną prędkości po czasie, a nie jest). Choć przyspieszenie, jak twierdzą autorzy, wyliczone zostało przez nich z wykresu prędkości. Prędkość ta mierzona była z zewnątrz pojazdu.

– Ponieważ siła jest proporcjonalna do przyspieszenia, to wykres siły zderzenia powinien być proporcjonalny do wykresu przyspieszenia. A nie jest.

– Autorzy porównują wykres przyspieszenia mierzonego na zewnątrz pojazdu z wykresem przyspieszenia mierzonego wewnątrz. Wykresy te nie są takie same, przyspieszenie wewnątrz pojazdu jest z tajemniczych powodów mniejsze, a zatem według nich łamane są prawa fizyki. Problem w tym, że trudno uważać wykres przyspieszenia mierzonego na zewnątrz pojazdu za wiarygodny, kiedy nie zgadza się on z wykresem siły zderzenia.

– W dwóch publikacjach pokazane są dwie różne konstrukcje zderzaka, ale te same wykresy doświadczalne. Nie jest wyjaśnione w tekstach, czy pokazane konstrukcje to te, które używano w eksperymencie.

– W publikacjach brak informacji o metodach pomiarów (tylko co do niektórych pomiarów podano, jakie urządzenia zostały tam użyte). Brak też informacji, jaką metodą przeliczono wykres prędkości na wykres przyspieszenia (te dwa właśnie do siebie nie pasowały).

– W publikacji o windzie autorzy ograniczyli się do stwierdzenia, że urządzenie redukuje tam przeciążenia, ale nie podali żadnych danych doświadczalnych, które by to popierały.

Mój wniosek jest taki, że publikacje te nie spełniają kryteriów bycia publikacjami naukowymi. Jestem przekonana, że w recenzowanych czasopismach z listy filadelfijskiej zostałyby z pewnością odrzucone. Publikacji takich nie można uznać za dowód, że wynalazek w niewyjaśniony sposób redukuje siłę bezwładności i łamie prawa fizyki.


3. Artykuł zaprzecza wrażeniu wysnutemu przez wielu internautów z innych przekazów medialnych o zderzaku, jakoby to uniwersytet w Cambridge rozpoczął spór z Łągiewką o patent. Było przeciwnie – spór rozpoczęła firma Łągiewki:

W styczniu 2010 r. zaczyna się korespondencyjny ping-pong między obiema stronami, a ściślej ich kancelariami prawnymi. Serwują Polacy: „Pragniemy zasygnalizować podobieństwo naszego rozwiązania Prosimy o ustosunkowanie się W przeciwnym razie podejmiemy działania zmierzające do zablokowania patentu”.

4. Artykuł zaprzecza teoriom spiskowym wysnutym przez niektórych internautów, jakoby wynalazca z Cambridge ukradł wynalazek Łągiewce. Nikt nikomu niczego nie ukradł, bo nawet rzecznicy patentowi, w tym jeden wynajęty przez Łągiewkę, przyznają, że Łągiewka wynalazek upublicznił. A jak można ukraść coś upublicznionego? 

Jerzy Ziółkowski, rzecznik patentowy wynajęty przez Łągiewków. (…) Co mogą wskórać Polacy? – Jedynie unieważnić patent. Bo to, żeby pan Łągiewka stał się jego autorem, absolutnie nie wchodzi w grę. Dlaczego? Ponieważ upublicznił swój wynalazek – twierdzą Adam Pawłowski i Jerzy Ziółkowski. Obaj rzecznicy patentowi są zgodni, że był to kardynalny błąd. 

5. Może i gadanie o łamaniu praw fizyki przysparza publicity, ale nie ułatwia patentowania. Przyznają to sami rzecznicy patentowi – w tym jeden wynajęty przez Łągiewkę:

Drugim błędem Lucjana Łągiewki był sposób, w jaki tłumaczył działanie absorbera. „Gdyby nie mówił, że wywraca to czy inne prawo, lecz po prostu go opisał, losy wynalazku, jak i pewnie samego wynalazcy, potoczyłyby się inaczej. Patrz Smith i jego inerter”


6. Nieprawda, że zderzak Łągiewki nie działa. On działa – w takim sensie, że owszem, amortyzuje zderzenia, przekazując energię zderzenia elementowi obrotowemu.

Natomiast nie zostały zaprezentowane publicznie dowody
a) że łamie on prawa fizyki (patrz punkt 2)
b) że i w jaki sposób jest lepszy od istniejących obecnie zderzaków, amortyzatorów, stref zgniotu, poduszek, etc. Dostępne w internecie prezentacje nie stanowią dowodu, ponieważ albo porównują EPAR ze sprężyną (dlaczego to bez sensu – wyjaśniam tu), albo porównują zderzenie z EPAR ze zderzeniem bez jakiejkolwiek amortyzacji (jak tutaj).

[Dopisuję punkt 6. 13.1.2012, po przeczytaniu dalszych dyskusji pod artykułem.]

Zderzak Łągiewki – „Rozstrzygający eksperyment”

W komentarzach pod innym wpisem o zderzaku Łągiewki poproszono mnie o wyjaśnienie tego fragmentu filmu:

Najpierw puszczany jest wózek ze zderzakiem Łągiewki. Urządzenie działa jak klasyczny zderzak – wydłuża drogę hamowania. Równie dobrze mógłby to być amortyzator hydrauliczny, tylko że w amortyzatorze energia zderzenia jest rozpraszana w cieczy, natomiast tutaj jest ona przekazywana obrotowemu elementowi mechanicznemu. Nie ma w tym nic, czego nie opisywałaby klasyczna fizyka. Wózek zderza się ze ścianą za pośrednictwem zderzaka. Zderzak wsuwając się obraca element obrotowy (jest to tutaj chyba walec obracany za pomocą zębatki). Zatem część energii zostaje w ten sposób przekazana obrotowemu walcowi. Zderzak wsuwa sie do końca, ale ponieważ wózek wciąż jeszcze ma pewną prędkość, to odbija się od ściany (na skutek sprężystości materiału ściany oraz wózka) i jedzie kawałek w przeciwnym kierunku. Na wózku leży blaszka. Podczas hamowania wózka bezwładność pcha blaszkę nieco do przodu, póki nie zatrzyma się ona na skutek tarcia o wózek. Blaszka przesuwa się o niewielką odległość, tak że nie spada z wózka.

Następnie puszczany jest wózek, gdzie zamiast zderzaka znajduje się sprężynka o takie długości, jak wcześniej zderzak. Wózek zderza się ze ścianą za pośrednictwem sprężyny. Im bliżej znajduje się ściany, tym wolniej jedzie, a sprężyna coraz mocniej się zaciska. W końcu sprężyna odbija wózek – zaczyna on jechać w przeciwnym kierunku, ale szybciej niż w przypadku ze zderzakiem. Blaszka na skutek bezwładności spada z wózka.

Nie bardzo wiadomo, co autorzy filmu chcą udowodnić tym eksperymentem.

No bo dlaczego blaszka w pierwszym przypadku nie spada, a w drugim spada? Zderzak wywiera mniej więcej stałą siłę hamującą (ergo utrata prędkości jest stała na całej drodze hamowania), natomiast sprężyna wywiera siłę proporcjonalną do jej odkształcenia (czyli utrata prędkości jest tym większa, im bliżej ściany). W obu przypadkach największa siła jest wywarta na wózek w momencie odbicia od ściany – wtedy zmiana pędu w jednostce czasu jest największa – bo pęd zmienia zwrot na przeciwny. Ale w przypadku zderzaka, do chwili zderzenia ze ścianą duża część energii już została przekazana obrotowemu walcowi, dlatego wózek słabo odbija się od ściany i blaszka odczuwa małą siłę bezwładności. Natomiast w przypadku sprężyny, energia jest akumulowana właśnie w tej sprężynie – dlatego po maksymalnym ściśnięciu sprężyna oddaje tę energię i wypycha wózek w przeciwną stronę. Dlatego wózek odbija się mocniej, blaszka odczuwa większą siłę bezwładności i w efekcie spada z wózka.

Błąd tutaj polega na porównywaniu dwóch różnych efektów – zderzak pochłania energię i jej nie oddaje (zostaje ona w kręcącym się walcu), natomiast sprężyna gromadzi energię, po czym ją oddaje wózkowi. W dodatku w przypadku zderzaka siła hamująca jest stała, więc blaszka odczuwa stałą siłę bezwładności na całej drodze hamowania, a w przypadku sprężyny siła hamująca zwiększa się wraz ze zbliżaniem do ściany, więc blaszka odczuwa coraz większą siłę bezwładności.

Gdyby autorzy chcieli zaprezentować wiarygodne porównanie, to powinni porównać zderzak Łągiewki z np. amortyzatorem hydraulicznym o takiej samej długości i stawiającym taki sam opór przy ściskaniu, co zderzak. Zgodnie z zasadami znanej nam fizyki, wówczas w obu przypadkach blaszka powinna zachować się tak samo. Jeśli natomiast jest prawdą to, co twierdzi pan Łągiewka, że jego zderzak w tajemniczy sposób dodatkowo redukuje siłę bezwładności (w co osobiście wątpię), to byłoby widać różnicę: na wózku wyposażonym w zderzak blaszka przesunęłaby się mniej, niż na wózku z amortyzatorem. Ten film jednak tego nie dowodzi.



Groźny email od Łągiewki

Pan Przemysław Łągiewka przysłał mi groźnie brzmiącego maila.

Twierdzi, że w komentarzach pod jednym z wpisów pojawiły się pomówienia oraz zniewagi pod adresem Lucjana Łągiewki.

Mam w tej chwili dużo pracy i nie mam czasu na tak poważne dyskusje. Nie potrafię się natychmiastowo odnieść do zarzutów. Muszę dokładnie przeanalizować, co zostało tam napisane i przez kogo. Tymczasem odpublikuję rzeczone komentarze (jest techniczna możliwość przywrócenia ich). Zainteresowanym mogę  prywatnie przesłać zarchiwizowaną treść komentarzy, żeby się odnieśli do zarzutów.

List od p. Łągiewki w wersji pdf.

Centrum Badawczo Rozwojowe EPAR sp. z o.o.
Przemysław Łągiewka
CEO, Project EPAR


Do: Serwis internetowy mlodyfizyk.blox.pl

W związku z pojawieniem się na Paostwa serwisie wątku „Zderzak Łagiewki w TVP” oraz zamieszczaniem tam wpisów godzących w dobre imię wynalazcy Lucjana Łągiewki, jak również współpracującego z nim w ramach Projektu EPAR zespołu, informuję zarówno autorów wpisów, jak i administratora bloga, że dopuszczają się pomówienia, które jest przestępstwem kodeksu karnego z art. 212 kk § oraz art. 216 kk §.
Na blogu rozpowszechniane są nieprawdziwe informacje dotyczące rzekomego wyłudzania środków publicznych przez specjalistów z Projektu EPAR. Sugeruje się również, iż mogli oni dopuścid się oszustwa o naturze finansowej. Abstrahuję tu od inwektyw, którymi obrzucane są badania Lucjana Łągiewki i ich rezultaty, które wynikają z Paostwa niekompletnej wiedzy lub niezrozumienia istoty zagadnieo. Prowadzenie bloga to także dziennikarstwo. Etyka dziennikarska wymaga, aby informacje, które się upublicznia zostały zweryfikowane. Byd może zamiast uciekad się oszczerstw, kpin należało zwrócid się do nas o dodatkowe wyjaśnienia lub też przyjechad i osobiście podjąd dyskusję na temat technologii EPAR, w tym opisywanej bariery drogowej. Zapraszamy do skorzystania z tego rozwiązania, zweryfikowania i usunięcia umieszczonych na Paostwa serwisie nieprawdziwych informacji na temat technologii EPAR, a także organizacji działających na rzecz propagowania wynalazków Lucjana Łągiewki. Jeśli powyższa propozycja nie okaże się dla Paostwa interesująca, kancelaria prawna reprezentująca Project EPAR podejmie stosowne kroki prawne, w tym zawiadomienie prokuratury o popełnieniu przestępstwa. Ponadto złożony zostanie pozew przeciw autorom pomawiających wpisów oraz administratorowi serwisu zgodnie z Art. 24 kodeksu cywilnego za naruszenie dóbr osobistych związanych z pomówieniem oraz zniewagą.
Bardzo proszę o powiadomienie jakie jest Paostwa stanowisko w niniejszej sprawie.
Z poważaniem,
Przemysław Łągiewka
Prezes Zarządu
Centrum Badawczo Rozwojowe EPAR sp. z o.o.

Link do materiałów dowodowych 23.03.2011
http://mlodyfizyk.blox.pl/2011/02/Zderzak-Lagiewki-w-TVP.html
Podstawa prawna
Art.212. kk § 1. Kto pomawia inną osobę, grupę osób, instytucję, osobę prawną lub jednostkę organizacyjną nie mającą osobowości prawnej o takie postępowanie lub właściwości, które mogą poniżyd ją w opinii publicznej lub narazid na utratę zaufania potrzebnego dla danego stanowiska, zawodu lub rodzaju działalności, podlega grzywnie, karze ograniczenia albo pozbawienia wolności do roku.
§ 2. Jeżeli sprawca dopuszcza się czynu określonego w § 1 za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do lat 2.
Art. 216. kk
§ 1. Kto znieważa inną osobę w jej obecności albo chodby pod jej nieobecnośd, lecz publicznie lub w zamiarze, aby zniewaga do osoby tej dotarła, podlega grzywnie albo karze ograniczenia wolności. § 2. Kto znieważa inną osobę za pomocą środków masowego komunikowania, podlega grzywnie, karze ograniczenia wolności albo pozbawienia wolności do roku.
Art. 24 kc
§ 1. Ten, czyje dobro osobiste zostaje zagrożone cudzym działaniem, może żądad zaniechania tego działania, chyba że nie jest ono bezprawne. W razie dokonanego naruszenia może on także żądad, ażeby osoba, która dopuściła się naruszenia, dopełniła czynności potrzebnych do usunięcia jego skutków, w szczególności ażeby złożyła oświadczenie odpowiedniej treści i w odpowiedniej formie. Na zasadach przewidzianych w kodeksie może on również żądad zadośduczynienia pieniężnego lub zapłaty odpowiedniej sumy pieniężnej na wskazany cel społeczny.
§ 2. Jeżeli wskutek naruszenia dobra osobistego została wyrządzona szkoda majątkowa, poszkodowany może żądad jej naprawienia na zasadach ogólnych.
§ 3. Przepisy powyższe nie uchybiają uprawnieniom przewidzianym w innych przepisach, w szczególności w prawie autorskim oraz w prawie wynalazczym.
Z poważaniem,
Przemysław Łągiewka
Prezes Zarządu
Centrum Badawczo Rozwojowe EPAR sp. z o.o.

EDIT: Moja odpowiedź emailowa:

Witam,
Dziękuję za wiadomość. Nic mi dotychczas nie było wiadomo o pomówieniach lub zniewagach w komentarzach pod notką http://mlodyfizyk.blox.pl/2011/02/Zderzak-Lagiewki-w-TVP.html . Sprawdzę uważnie treść tych komentarzy, czy znajdują się tam treści naruszające prawo. W przypadku znalezienia takich treści, zostaną one usunięte. W tym celu zamknęłam obecnie dostęp do komentarzy pod wyżej wymienioną notką.
Pozdrawiam,
Administratorka bloga, anuszka_ha3.agh.edu.pl

Zderzak Łągiewki

Zderzak Łągiewki jest urządzeniem zgoła już mitycznym. Obrósł barwnym folklorem na grupie dyskusyjnej pl.sci.fizyka. Prawie wszystko na jego temat zawiera strona: www.jakubw.pl/zderzak.

Na zachętę – opinia naukowca-fizyka, którą pośród innych można znaleźć na stronie:

Pan Łągiewka zmajstrował ustrojstwo, o którym twierdzi, że działa wprost cudownie. Ono istotnie jakoś tam zapewne działa: Chroni konstrukcję samochodu przed skutkami zderzenia IMHO kosztem pasażerów samochodu, którzy doznają ciężkich obrażeń ciała na skutek przeciążeń – w tym sensie zderzak Łągiewki jest przeciwieństwem stref kontrolowanego zgniotu w „tradycyjnych” samochodach, które chronią pasażerów kosztem konstrukcji pojazdu.

Pan Lucjan Łągiewka i jego zwolennicy twierdzą jednak, że pasażerowie żadnych – a przynajmniej żadnych szkodliwych – przeciążeń nie doznają. Do tego pan Łągiewka dorobił uzasadnienie teoretyczne, oparte na zanegowaniu zasady zachowania pędu. To uzasadnienie jest jaskrawie OKDR [O Kant Dupy Rozbić – przyp. red.], jako że zawiera błędy na poziomie szkolnym, na które sam swego czasu zwróciłem uwagę. Jednak z czysto logicznego punktu widzenia _może_ być tak, że zderzak Łągiewki działa tak, jak autor podaje, choć sam wynalazca nie wie, dlaczego działa – zaproponowane uzasadnienie jest błędne, ale efekt doświadczalny prawdziwy, błędne natomiast jest nasze przekonanie, że efektu zniesienia przeciążeń nie ma. Ja osobiście w taką mozliwość nie wierzę, ale, podkreślam jeszcze raz, z logicznego punktu widzenia dopóki nie ma wiarygodnych, sprawdzalnych i powtarzalnych wyników pomiarów, dopóty sprawa jest otwarta. Ponieważ jednak to pan Łągiewka i jego zwolennicy twierdzą coś, z czym większość fizyków, pardon, scepów się nie zgadza, na panu Łągiewce i jego zwolennikach spoczywa ciężar przekonania nas, a więc spowodowania, iż jakaś wiarygodna instytucja przeprowadzi pomiary jak wyżej.