Pewnego razu obiło mi się o uszy, że naukowcy udowodnili, iż blondyni są w zaniku… Właściwie ta wieść rozeszła się dość szeroko po świecie. Pisały o tym różne agencje prasowe, z BBC na czele. Według jednej wersji – odkrycia mieli dokonać jacyś niemieccy naukowcy, według innej – miał to stwierdzać raport Światowej Organizacji Zdrowia. Informacja głosiła, że ponieważ bycie blondynem jest kodowane w genie recesywnym, to gen ten już za 200 lat zaniknie u ludzkości.
Na szczęście okazało się, że to wszystko kaczka dziennikarska.
"Gen recesywny" – to wcale nie oznacza "gen zanikający w populacji" – jest to gen "słabszy", który da się "nadpisać" przez gen dominujący pochodzący od drugiego rodzica. Ale ten recesywny wciąż tam jest i jest przekazywany dzieciom. No chyba, że jego ekspresja ograniczałaby liczbę potomstwa – wtedy mógłby zanikać, ale w przypadku genu koloru włosów raczej nie ma o tym mowy.
A WHO zdementowało wiadomość o rzekomym raporcie.
Bardzo się cieszę, że to było oszustwo. Inaczej byłoby szkoda, bo ja wolę blondynów.